Historia mojej przyjaźni z rodziną Laury zaczyna się od ślubu Ewy i Laurent’a w Warszawie, na którym to zabrakło alkoholu i pomagałem transportować butelki z eliksirem z pobliskiego sklepu w wiklinowym koszu prezentowym.

W Visan czuję się już jak członek rodziny. W tym roku byłem tu 2 razy, a kilka lat temu miałem przyjemność fotografować chrzest (a przy okazji też pierwsze kroki) Julii – starszej siostry Laury. Uwielbiam tu wracać.

Na Prowansji kolory są inne, zwłaszcza kolor nieba. W kamiennych Kościołach jest przyjemnie chłodno i w zasadzie każde losowo wybrane miejsce stwarza wymarzone warunki do fotografowania. Do tego śniadania i kolacje w ogrodzie pomiędzy winnicami, lokalne wina i japońska whisky która pięknie smakuje z serem. Raj dla fotografa rodzinnego, który po godzinach jest koneserem dobrej kuchni.

Podoba mi się dużo wolniejsza kultura celebracji jedzenia, brak pośpiechu i komarów. Obiad po Chrzcinach połączony z kąpielą w basenie to już czad totalny. Życzyłbym sobie jak najczęszych okazji do fotografowania w tym gronie, uwielbiam Was.

Z ciakwostek: na Chrzest doleciałem bez bagażu z ubraniem, który zaginął na lotnisku. W pośpiechu kupiona biała koszula świetnie grała z szortami – na szczęście był to ogólnie przyjety dress code. Warto zawsze założyć najgorszy scenariusz i nie podróżować tylko w dresie, a aparat mieć zawsze przy sobie.

Śniadanie/kolacja: Visan, Prowansja, Alpy, Lazurowe Wybrzeże
Ceremonia: Paroisse de Valréas, Valreas, Francja | https://www.enclave.paroisse84.fr
Obiad: Boutique du Village – Le Clair de la Plume, Grignan, Francja | https://clairplume.com